środa, 25 stycznia 2012

Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk

Na początek trzeba by powiedzieć, że jako takie symulatory łodzi podwodnych zbytnią sławą się nie cieszyły, ponieważ mało który deweloper decydował się na stworzenie gry o tej tematyce i chociaż w latach 90. nastąpiła tak zwana "Złota era" symulacji, to na takie przedsięwzięcie zdecydowało się zaledwie paru twórców gier. Należałoby tu wspomnieć o udanym Silent Service, który pomimo umiarkowanej popularności skończył się zaledwie na jednym sequelu, i to nie najlepszym zresztą. W momencie gdy ekipa z Sonalyst opuściła okopy w celu robienia symulacji wojskowych, na polu bitwy pozostała tylko jedna seria : Silent Hunter.
 

Pomimo niezbyt dużego rozgłosu, ludzie odpowiedzialni za tą serię oddali w nasze ręce prawdziwego kota w worku noszącego nazwę Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk.

Powiedzmy szczerze: najnowsza produkcja Ubisoftu wprowadziła zamęt w serii, ponieważ jako symulator łodzi podwodnej różni się niemal w każdym szczególe od poprzedniczek, ponieważ zmianom uległa całkowicie polityka tworzenia symulatorów łodzi podwodnych. Mamy teraz do czynienia z tak zwanym symulatorem kapitana okrętu, jako że przez całą kampanię sterujemy właśnie nim.  Ponownie lądujemy na pokładzie Kriegsmarine, przejmując tym samym kontrolę nad okrętem, jak i jego załogą.

Pierwsza rzecz, którą musicie wiedzieć: dzięki zmianom wprowadzonym przez ekipę Ubisoftu, możemy teraz całkowicie swobodnie poruszać się po pokładzie U-Boota. Możemy swobodnie rozmawiać z każdym członkiem załogi,  którzy nierzadko zechcą podzielić się z nami swoimi wątpliwościami, lękami czy sekretami, możemy z nimi plotkować, ale również właśnie wydawać rozkazy etc. Uważam to za naprawdę ogromną zaletę, ponieważ umożliwia nam to większe przywiązanie wagi do sytuacji na okręcie, pozwala nam to bardziej "zżyć" się     z grą. Ale jest i druga strona medalu - jeżeli chcemy wydać komuś rozkaz, musimy biegać po całym okręcie w poszukiwaniu konkretnego marynarza, co czasami utrudnia nam życie, zwłaszcza jeżeli istnieje ryzyko nawiązania kontaktu z nieprzyjacielskim okrętem czy zatopienia okrętu. Oczywiście podstawowe komendy dla całego okrętu, takie jak "maszyny stop" wydajemy z mostka, i tak jak w prawdziwym życiu, są one przekazywane przez oficerów za pomocą interkomu. Podobnie do tego ma się sprawa z obsługą przyrządów, do których należy podejść i kliknąć na nie, aby ich użyć, na przykład peryskop, w podczas którego używania wyświetlają nam się na dole ekranu podstawowe komendy, jakie mogą zostać wykonane przez podwładnych. Jednocześnie wszystkie elementy sterowania, które nie znajdują się w samym środowisku gry, pokazane są bardzo czytelnymi i umownymi ikonami, co czasem powoduje lekkie zgrzyty, ponieważ połączenie dwóch systemów nie pozwala nam się zatopić w rozgrywce, bo z jednej strony wszystko mamy pokazane na obszarze trójwymiarowego pokładu Kriegsmarine, a z drugie strony mamy ikonki od czapy na ekranie, co trochę ze sobą koliduje, ale za to ułatwia nam robotę.

Dobrym rozwiązaniem jest też to, że w momencie gdy nasz statek znajduje się w którymś z portów, my jako kapitan okrętu możemy wejść na teren doków, i pomimo tego, że te obszary są stosunkowo niewielkie, to i tak - przynajmniej w moim wypadku - odczuwa się głęboką satysfakcję ze spacerku obok swojego niezwyciężonego okrętu. Zaprawdę powiadam wam, że ta gra pozwala nam poczuć się wielkimi :)

Niestety w grze tej występują liczne błędy i niedoróbki, które są obiektem pomówień ze strony graczy, ale to są przeważnie błędy, które nie mają istotnego wpływu na rozgrywkę -  ot jednemu marynarzowi zachciało się wyjść na papierosa podczas zanurzania ^^ .


Podsumowując: Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk jest grą dobrą, ale nie najlepszą i liczne błędy w niej występujące są zmorą uczciwych graczy. Jednak najgorzej sprawuje się zabezpieczenie za pomocą aplikacji Ubisoft Game Launcher, które wymaga stałego połączenia szerokopasmowego o przejściu min. 1000, przez co u wielu gra po prostu się nie uruchomi. Żadna łata tego nie naprawi.


Ocena :  7.5/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.